niedziela, 19 maja 2013

Pierwsze czereśnie z Montesquieu





 Dziś po raz pierwszy w tym roku objadłam się czereśniami prosto z sadu... 
                              Są jak najbardziej bio i eko :) 
i nawet myć nie trzeba po dzisiejszym ulewnym deszczu :)
Przyniosła mi je w prezencie Lison, która przygotowuje wpis na temat swego rodzinnego sadu i ogrodu. 
Sad leży na zboczach Albères, prawie na granicy z Hiszpanią.
Gdy wpis u niej będzie gotowy dodam tu link ...
-----
20/6 dodałam więc link TUTAJ:)


Prosto z sadu...


śliczne i ekologiczne...


i słodkie...

5 komentarzy:

  1. J'en ai fait un festin ce matin, tout en cueillant celles qui sont photographiées sur ce post.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze dopowiedz, że było 20 stopni, a szczerzę Cię znienawidzę :P (w Bretanii leje, 12 stopni, a przed kompem siedzę w zimowym swetrze...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze by było :), ale nie dopowiem, bo u nas też lało przez większą część popołudnia i właśnie spojrzałam na termometr: jest 12°C na zewnątrz, a ja w domu siedzę w polarze :)))
      Tylko przed południem było parę słonecznych momentów, ale niewiele cieplej...

      Usuń
  3. zazdroszczę .. po prostu tak :^)

    OdpowiedzUsuń